Alicante – przylatujemy dość późnym wieczorem, nocujemy w hotelu El Goya, w samym centrum miasta tuż przy zamku Św.Barbary, który przypomina i pachnie komuną, jest czysto ale ogólnie ujmując nie chcielibyśmy w nim spędzić więcej czasu niż to konieczne, czyli jedną noc. Wrzucamy bagaże do bardzo małego i skromnego pokoiku i idziemy na miasto. Hotel, tyle dobrego, że znajduje się blisko skupiska knajp i to ważne bo po 22 już się nam nie chce za dużo łazić nie znając zupełnie tego miasta.
Usiedliśmy w knajpie na ulicy gdzie było dosyć tłoczno (nie znając miejscowych restauracyjek, najlepiej jest kierować się wskazówką, która ma największą liczbę gości) i zamówiliśmy konkretną mięsną kolację i butelkę dobrego winka…