Wyjechaliśmy około 9, ekipa zapełniła cały nasz wycieczkowy samochód Fiat Scudo, który mieści aż lub tylko 9 osób. Miało być dla każdego coś miłego, pierwszy punkt wycieczki to sanktuarium wykute w skale, gdzie można było pozwiedzać cały kompleks. Podjechaliśmy na pobliski parking a stamtąd piechotą już by pozwiedzać. Bardzo mi się podobała pod względem architektonicznym budowla z zewnątrz, nie jestem zwolennikiem oglądania wnętrz kościołów, więc obszedłem na szybko wnętrze, które jak dla mnie było podobne do wielu innych. Jednak zewnętrzna część, już o wiele bardziej mi się podobała i można było podziwiać kunszt budowniczych a zdjęcia zdecydowanie przypominały mi trylogię Tolkiena, to mój klimat i starałem się napawać tym widokiem. Zdjęcia oddają tylko część tego, co obejmują ludzkie oczy, ale moim zdaniem warto tam przyjechać. Kolejnym miejscem, które pojechaliśmy obejrzeć to pola ryżowe. Tak, właśnie dla mnie też to było dziwne, ale w tej części Hiszpanii rośnie ryż i to dosyć sporo by wyżywić całe miasta 😊 kiedyś myślałem że to chińska roślinka, ale wiem już że niekoniecznie. Zabrałem drona, muszę przyznać że filmiki genialne, z lotu ptaka wyglądało to jeszcze bardziej fantastycznie. Połaziliśmy w różne miejsca i porobiliśmy troszkę fotek.
Następnie udaliśmy się zjeść obiadek, przydrożna knajpka właśnie się zapełniała, gdyż mijała 13.30, a to pora kiedy Hiszpanie udają się na obiad. Taka święta pora, kiedy od godziny 14 jest niemal wszędzie wszystko pozamykane. Ci ludzie mają zupełnie inne kryteria ważności niż Polacy. W każdym bądź razie należy się do tego przyzwyczaić, by funkcjonować tutaj i cieszyć się pyszną kuchnią. Za 9 Euro od osoby dostaliśmy świeżą bagietkę z sosami, sałatkę, pierwsze danie, butelkę wina na dwie osoby, drugie danie a na koniec deser. Taka wyżerka trwa około 1,5h i nie można tego przyspieszyć. Hiszpanie jedzą powoli, patrzą się dziwnie na kogoś kto je w pośpiechu, to jest niezdrowe. My się nie spieszymy, jemy i przepijamy pysznym tinto. Na koniec Carajillo, to niesamowita kawa z przepalonym brandy, genialna sprawa na koniec jedzenia. Jedziemy z pełnymi żołądkami oglądać norie, ogromne koła młyńskie służące do transportu wody by nawadniać wysuszone słońcem pola uprawne. Są przepiękne, kręciłem dronem, niesamowicie to wyglądało. Bardzo efektowny spektakl, norie to coś, co niemal każdemu się podoba ze względu na aspekt, że sprzęt działa od setek lat. Wiele razy odwiedzając różne mniej lub bardziej historyczne miasteczka w Hiszpanii, dziwi mnie to, że brak jakichkolwiek zabezpieczeń starożytnych miejsc jak pralnie, czy fontanny, studnie i punkty pobierania wody mające kilkaset lat. Można z nich w dalszym ciągu korzystać i nie ma z tym problemu. Wracaliśmy do domu w bardzo dobrych nastrojach. Fajna wycieczka, bez pośpiechu, mieliśmy w pamięci bardzo ciekawe miejsca, do naszej willi Tres Suertes wróciliśmy przed kolacją.