Dzisiejszy dzień ma nie być gorący, gdyż około 23-24C, co zachęciło nas do zwiedzania okolicznych miasteczek. Postanowiliśmy zobaczyć sławne Banos de Fortuna, gdzie znajdują się gorące podziemne źródła, wiele domów w ten sposób ogrzewa się zimą (tak, niektórzy przy temperaturach na zewnątrz rzędu 12-15C marzną ? ) a także wynajmują pokoje albo umożliwiają kąpiele termalne w swoich przydomowych basenach, często mieszczących się w piwnicach ich domów lub osobno dobudowanych małych domkach. Dojeżdżamy do miasteczka, które samo w sobie jest dość zwyczajne, część zwana Banos czyli łazienki jest oddalona o około 3-4 km i tam też się kierujemy. Pogoda jest ładna i przyjemnie sobie pooglądać, tylko nie bardzo jest co, gdyż główna atrakcja jest płatna i dość osobliwie usytuowana, tak że nic nie widać za murami. Wejście dość drogie i w dodatku z psem nie wejdziemy, łazimy dalej. W pobliżu jest camping, również posiadający swoje centrum gorących źródeł, które bardzo dobrze wpływają na wiele dolegliwości osób starszych, których jest tutaj w tym czasie sporo. Spacer kończymy oglądając ogólnodostępny zaszklony domek, przez który przepływa odsłonięta rzeczka z ciepłą wodą, sprawdzam jej temperaturę i stwierdzam, że bardzo przyjemna, w okolicach 37C.
Jedziemy do następnego miasteczka znanego z uzdrawiających źródeł termalnych. Oglądamy tam skały i pejzaże, jednak z wejścia do środka rezygnujemy z przyczyn podobnych jak w Banos de Fortuna, no trudno…może innym razem poznamy te miejsca bliżej. Teraz kierujemy się do oddalonej o kolejne 60km Jumilli, miasteczka słynącego z wielu bodeg i bardzo dobrych win z tutejszych winnic.
Jesteśmy w Jumilla, temeratura na zewnątrz wynosi 16C i do tego nieprzyjemnie wieje, niebo mocno zachmurzone… to nie Costa Blanca, ta Hiszpania nam się mniej podoba, już drugi raz widzimy, że wjeżdżając w górzyste rejony temperatura się mocno różni od naszej miejscowej przy San Miguel de Salinas. Odczuwalna temperatura jest chyba jeszcze gorsza, mam mocne odczucie zimna, ubieramy się w to co mamy i udajemy się na spacer. Mija jednak 15 minut i zaczynamy się trząść z zimna, jedynie Belial czuje się całkiem dobrze ale przekonujemy go większością do powrotu, po drodze odwiedzamy jeszcze bar, w którym wypijam piwko i ruszamy do centrum, by z auta poznawać miasteczko i szukać miejsca, gdzie można kupić dobre i tanie winko…. Trafiamy bezbłędnie, napis na szyldzie to Venta de Vino, krótka komenda „Maks i pies zostają w aucie” a ja z Dorotką udajemy się do środka. Mała witryna nie zapowiada tego co wewnątrz, jesteśmy w szoku, gdyż jest to ogromne miejsce, sporo beczek i zdecydowanie słyszalna linia produkcyjna butelkowanego winka z metalowych sporych kadzi wygląda imponująco. Rozglądamy się i naprzeciw wychodzi bardzo miła Hiszpanka, która proponuje nam degustację, tylko mamy wybrać co chcemy. Decyzja jest prosta: czerwone wytrawne… Pani po chwili przynosi cztery butelki młodszych win oraz cztery starszych, po czym pokazuje jak należy postępować z pompkami umieszczonymi na każdej z butelek i odchodzi mówiąc że mamy wołać jak będzie potrzebna. Szok powoli mija, degustacja trwa zaczynając od win kilkuletnich oraz tzw. ekologicznych, które nam zdecydowanie nie smakują. Przechodzimy do starszych, roczniki kończą się na 1989, które mnie bardzo smakuje… to my decydujemy ile z każdej butelki nalać sobie winka i czy drugi raz skosztować tego samego czy nie. Po pewnym czasie mamy wybrane dwa rodzaje. Po przybyciu miłej Pani z obsługi ustalamy że smakowały nam te winka ale czy da się je kupić w baniakach lub kartonach, gdyż butelki sporo ważą i nie są wygodne do transportu. Niestety okazuje się że takiej opcji na ma, ale jest inne winko, które pakowane jest w baniakach oraz kartonach, więc postanawiamy przetestować 2-letnie, 3-letnie oraz 5-letnie winko Rejes, które pakowane jest w różnej wielkości kartony oraz baniaki. Wybór pada na 5cioletnie bardzo dobre winko, które kupujemy w hurtowej ilości i mega zadowoleni pakujemy się do autka.
Wracamy do naszego domku, podróż trwa godzinkę a temperatura rośnie z niemal każdym przejechanym kilometrem, różnica jest taka że cieplej 8-10C jest u nas niż w Jumilla i to nas bardzo cieszy ?